Na czym stoimy i co mamy
Mam
dwa pytania na które nie mogę znaleźć odpowiedzi od lat. Pierwsze to, czy w
polskim ratownictwie doczekamy się wzrostu znaczenia jakości w kwestiach
zabudów i wyposażenia pojazdów ratowniczych? Drugie, jak nisko jest dno w
relacji jakość-cena w pojazdach zabudowywanych w Polsce i użytkowanych przez
polskich strażaków? Do podzielenia się ze swoimi przemyśleniami zmotywowała mnie moja ostatnia wizyta
w dwóch zakładach Rosenbauer (Leonding- Austria).
Rynek sprzętu ratowniczego
i pojazdów straży pożarnej to duże pieniądze. Co roku z budżetu państwa wydawane
są miliony złotych. Czy te pieniądze łącznie z funduszami unijnymi są
dobrze wydawane i mają szansę przynieść trwałe efekty na lata w zakresie skuteczności
i efektywności realizowanych przez strażaków zadań?
Będąc do niedawna
czynnym strażakiem i z zainteresowania zgłębiający ten problem niestety
stwierdzam, że nie. Niemal w każdej jednostce słyszy się narzekania, że pojazd
nie spełnia oczekiwań ze względu na nieprzemyślane rozwiązania techniczne, ma niskiej
jakości sygnalizację świetlno-dźwiękową, ciasną niewygodną
kabinę dla załogi, brakuje mu wyposażenia (pojazdy kupowane są bez wyposażenia)
czy też jego fatalne zamocowanie. Można by tak długo wymieniać. Zagłębiając się
w szczegóły można dojść do wniosku, że jest jeszcze gorzej. Powodów tego
stanu rzeczy jest wiele i trudno jednoznacznie wyrokować w jednym wpisie ale jednym
z głównych, jest moim zdaniem niechęć porzucenia przywiązania do źle pojmowanej
oszczędności na rzecz położenia nacisku na wysoką jakość bazującą na
najlepszych standardach. A te są niestety, dodatkowo w polskich realiach prawnych
nieprecyzyjne i bardzo słabo opisane. Kolejnym powodem jest typowo polskie zamiłowanie
do tzw. „propagandy sukcesu”, gdzie celem głównym jest, terminowe skonsumowanie
budżetu inwestycyjnego i ilość zakupów. Nie może przełożyć się to z oczywistych
powodów na jakość. Nie badamy też trwałości realizowanych projektów oraz
efektywności taktycznej (ratowniczej) kupowanego sprzętu. Brakuje nam daleko
idących planów i pomysłów w perspektywie dziesięcioleci jak ostatecznie chcemy
budować system ratowniczy, a tym samym wyposażać go w sprzęt ratowniczy
uwzględniając postęp technologiczny. Jest to szczególnie ważne w obecnej chwili,
kiedy posiadamy środki strukturalne EU, które powinniśmy jak najlepiej
spożytkować tworząc podwaliny pod system który będzie działał dziesięciolecia nawet
wtedy, gdy nie będzie już zasilany pieniędzmi z Unii. Trudno dziś odnaleźć taką
tendencję. Dla większości strażackich decydentów ważna jest
perspektywa jednego roku budżetowego i posługiwanie się jedynie liczbami
zakupionych pojazdów.
Paradoksem jest też fakt
że polscy producenci na eksport produkują bardzo dobre pojazdy nie tylko na
zachód Europy czy do Skandynawii ale również do naszych południowych sąsiadów.
W związku z tym w Polsce produkowane są „wersje polskie” ale i bardzo dobrze
wyposażone wersje eksportowe do których rodzimi strażacy mogą tylko pomarzyć.
Czy winni są tu producenci – na pewno nie, ponieważ wyprodukują to co zostanie
u nich zamówione. Poruszając się w ramach przepisów ustawy o zamówieniach publicznych,
rzadko posługujemy się wiedzą i otrzymujemy więc to co mieści się w kryterium
opisu technicznego zamówienia, które dodatkowo zostało skopiowane (niejednokrotnie
z błędami) czasami wręcz z zasobów Internetu. Nie możemy w tym przypadku
oczekiwać od producentów formy
charytatywności ponieważ prowadzą oni biznes w sytuacji gospodarki rynkowej i
konkurencyjności gdzie głównym kryterium jest obecnie cena. Niepokojącą
sytuacją jest natomiast to, że Krajowy System Ratowniczo Gaśniczy
będącym potężny rynkiem nie stara się prowadzić rozpoznania
możliwości rozwoju i standaryzacji zamawianych pojazdów na bazie dialogu
technicznego w celu tworzenia prototypów które będą testowane i badane w
wybranych jednostkach PSP, OSP czy CNBOP.
To KSRG a nie
producenci musi postawić wymagania i określić standardy, które będą wskaźnikiem
dla decydentów ile ma kosztować pojazd ratowniczy, jak ma wyglądać oraz jak być
wyposażony!
Jeżeli tego nie
zrobimy zachodzi poważna obawa, że kolejna ustawa modernizacyjna, która miała
na celu przybliżyć polską straż pożarną do standardów europejskich zostanie skonsumowana
niewłaściwie a poniesione wydatki będą niecelowe i chybione z których nikt nie
będzie zadowolony.
Dobre samochody kupują
tylko Ci którzy mają wiedzę, opierają się na przemyślanych standardach i mają
odpowiednią ilość środków finansowych, bo niestety sprzęt ratowniczy o
zaawansowanej technologii oraz dobrej jakości nie jest tani i po prostu musi
kosztować.
Nie można nie zauważyć, że duża część zakupów
realizowanych w ostatnich latach była niecelowa, wykluczająca uzyskanie
właściwych efektów, a dodatkowo generująca koszty bieżące w postaci utrzymania
sprzętu i dodatkowe koszty kubaturowe, które stały się konsekwencją tych
zakupów. Zapewne skumulowana wielkość strat z tym związanych znacznie
przewyższa koszty wprowadzenia dodatkowego wyposażenia w nowych standardach,
które należy pilnie wprowadzić. Osobną kwestią jest to czy można oszczędzać
przy akcjach ratowniczych i gdzie jest granica, przy której aspekt ekonomiczny
przeważa nad aspektem społecznym. Nie można też zasłaniać oczu, kiedy mamy do
czynienia z powszechnym generowaniem kosztów związanych z dysponowaniem do
akcji większej liczby samochodów (często kilkudziesięciu) co jest ewidentnym
następstwem braku docelowego wyposażenia pojazdów podstawowych tzw. pierwszowyjazdowych
będących bazą każdego systemu ratowniczego. Duża liczba tych zbędnych wyjazdów
to błędy w wyposażeniu pojazdów. Nie należy też zapominać, że w roku 2016
pojazdy ratownicze poprzez wzrost stawki podatku VAT podrożały w sposób
bezpośredni o 15% i trzeba to było zaakceptować. A był to koszt nie wnoszący
nic do wyposażenia pojazdów i w zasadzie nie zrekompensowany przez budżet
państwa.
Po pierwsze nowe standardy
W obecnej sytuacji, rozwój technologii i
technik ratowniczych zawęża pole działania intuicyjnego. Wzrasta natomiast
znaczenie norm, standardów, planowania i trafnego prognozowania przyszłych
trendów. Standaryzacja jest zatem sposobem na zmniejszenie kosztów
funkcjonowania KSRG, poprawę jakości zabudowy pojazdów ratowniczych i
zwiększenia ich wartości w działaniach. Oszczędności uzyskane dzięki przemyślanej
standaryzacji będą dużo większe od wydatków na wyposażenie nowych pojazdów
zgodnie z nowymi standardami. Trzeba jednak spojrzeć na tę sprawę wieloaspektowo
w perspektywie wieloletniej a nie jak na jednorazową operację.
Wprowadzone udoskonalenia w standardach
przyczynią się z pewnością do poprawienia komfortu i efektywności pracy
strażaków. Wyeliminowana zostanie także konieczność dysponowania kilku pojazdów
(z rozdrobnionym na nich sprzętem) do zdarzenia, które nie wymaga tak dużych
zasobów ludzkich. A więc wprowadzenie nowych standardów nie tylko umożliwi
zmniejszenie kosztów funkcjonowania KSRG poprzez wzrost wydajności w ratownictwie,
ale również podniesie jakość zabudowy pojazdów oraz ich możliwości operacyjne. Określone
standardy odnoszące się do kwestii technicznych czy jakościowych, opisane w
sposób sformalizowany i zgodnie z określonymi procedurami technicznymi,
funkcjonują praktycznie na całym świecie w formie norm. W Polsce dotychczas nie
opracowano Polskich Norm regulujących standard wyposażenia pojazdów
ale powinien to być cel, do którego powinniśmy dążyć. W niektórych krajach
normy stanowią element systemu prawnego (np. USA) lub funkcjonują w formie
obowiązkowych wymagań/ standardów. Takie rozwiązanie funkcjonuje np. w
Niemczech, kraju o bardzo wysokiej kulturze technicznej i wysokich standardach
wyposażenia ratowniczego. Funkcjonujące tam normy DIN takie jak 14530 czy 14555
lub 14701 bardzo precyzyjnie regulują przedmiotowe zagadnienie- tj. standardy
wyposażenia pojazdów ratowniczo-gaśniczych. Funkcjonując wiele lat stanowią
wzór dobrej praktyki w tym zakresie. Przykładowo dla podstawowego samochodu
oznakowanego w typoszeregu jako HLF20 opracowano normę DIN 14530-27 która
specyfikuje 135 pozycji wyposażenia, z których większość także opisana jest
stosownymi normami. Pokazuje to jak głęboko przemyślane są rozwiązania
samochodów i sprzętu w tym kraju. Nie ma tam miejsca na improwizację i w
zasadzie wszystkie aspekty związane z danym pojazdem są uregulowane. Wydawanie
PN w zakresie sprzętu pożarniczego zostało praktycznie całkowicie zaniechane
(jedyną odnotowaną, nową normą w tym zakresie jest norma dotycząca linek
strażackich!). Oczywistym jest więc, że opracowanie PN w analogiczny sposób to
wieloletni proces, wymagający tytanicznej pracy, natomiast wydaje się, że pojęcie
normy wyposażenia znajdujące się w delegacji ustawowej do wydania rozporządzenia
(art. 8 ust. 4 pkt 2 ustawy o PSP) można śmiało odnieść do standardów
wyposażenia. Przy tym podejściu standardy wyposażenia otrzymałyby rangę
rozporządzenia jednak ze względu na aspekt konieczności notyfikacji także ten
proces wprowadzenia wytycznych nie może być procesem szybkim (co najmniej
kilkanaście miesięcy). Znacznie prostszym jest utrzymanie obecnej formy funkcjonowania standardów jako Wytycznych
do stosowania (jako dobrego wzoru). Jest to wprawdzie rozwiązanie, które nie
powinno być traktowane jako docelowe, ale w KSRG jest łatwe
do wprowadzenia i co najważniejsze daje czas do wdrożenia rozwiązań systemowych
i docelowych.
Dobra standaryzacja to zatem klin, który zapobiega
stoczeniu się kuli „zmiany” z pochylni. Standaryzacja procesu zmian zapewnia mu
punkt chwilowego podparcia, od którego można kontynuować drogę ku górze nie zaś
w dół. Jest to oczywiście podparcie chwilowe, gdyż tak jak klin może się skruszyć pod ciężarem, tak standard,
którego znaczenie i treść
nie są stale uświadamiane użytkownikom, który nie jest audytowany, a w razie
potrzeby aktualizowany, przestanie pełnić swoją rolę utrwalającą zmianę na
lepsze i nie powstrzyma powrotu do stosowania poprzednich, gorszych praktyk i
norm. Niestety taką sytuacje mamy niestety obecnie mimo wydawania milionów
na „modernizację”.
Po
drugie jakość
Proces wprowadzania konstruktywnych zmian w
aspekcie standaryzacji wyposażenia jest konieczny i złożony. Wymaga jednak
m.in. modyfikacji postaw i zachowań strażaków, wiąże się z doskonaleniem ich
kompetencji, zarówno twardych (wiedza, specyficzne umiejętności zawodowe), jak
i miękkich (psychospołecznych), umożliwiających budowanie relacji i skuteczne
komunikowanie w ramach formacji. W procesie świadczenia usługi ratowniczej
znaczenie ma bowiem nie tylko wiedza, specjalistyczne umiejętności ale także
zgodność pozyskiwania sprzętu z obowiązującymi standardami, które winny być
wysokie. Racjonalne, zaplanowane, zintegrowane i uporządkowane działania
ukierunkowane na stałe podnoszenie jakości są obecnie koniecznością, przed
którą staje każda organizacja pragnąca się rozwijać i odnosić sukcesy. Jednym
ze sposobów wprowadzenia wewnętrznego porządku jest właśnie ustalenie wysokich
standardów w zakresie zabudowy i wyposażenia pojazdów ratowniczych i wdrożenie
systemu kontroli jakości tych standardów.
Nowoczesne spojrzenie na jakość jest znacznie
szersze. W definiowaniu jakości, pomimo dużych różnorodności sformułowań,
przejawiają się dwie zasadnicze koncepcje:
- jakość oznacza spełnienie wymagań użytkownika/strażaka, jego określonych lub domniemanych potrzeb;
- jakość to zgodność z wyznaczonymi standardami, które trzeba i należy określić.
Charakterystycznym rysem naszych czasów jest
zauważalny wzrost znaczenia funkcji jakości. Jakość to najważniejszy element w
konkurencji rynkowej, a zarazem najlepsza ochrona strażaka przeciw zagrożeniom
jakie niesie jego zawód.
Współcześnie obserwuje się wzrost znaczenia
funkcji jakości we wszystkich sferach życia. Jednak w niewielu dziedzinach
jakość świadczonych usług jest tak istotna jak w ratownictwie. W tej dziedzinie
dotyczy ona bowiem najważniejszych wartości – życia i zdrowia człowieka. Jak w
żadnej innej dziedzinie konsekwencje błędu, zaniedbania czy zaniechania mogą
okazać się tragiczne i nieodwracalne.
PS. Zdjęcia pojazdu ROSENBAUER AT (HLF20) zgodnego z DIN 14530-27 w fazie produkcyjnej.
Ludzie tak myślący powinni pracować dla polskiego ratownictwa a nie błąkać się w młodym wieku po emeryturach. Co za kraj?
OdpowiedzUsuńNo faktycznie czuję się młodo i chętnie będę wspierał polskie ratownictwo. Mam jednak wątpliwości czy decydenci są gotowi na moją pomoc i czy jej tak naprawdę chcą.
OdpowiedzUsuńWpis daje dużo do myślenia
OdpowiedzUsuńBardzo pouczający wpis
OdpowiedzUsuń