W
ostatnim listopadowym (2017) numerze Przeglądu Pożarniczego ukazał się wywiad z dr inż. Pawłem Górskim pod tytułem „Strażaku chroń słuch”.
Z
racji zainteresowań problematyką środków ochrony indywidualnej strażaka niezwłocznie
przystąpiłem do jego lektury, w nadziei na pozyskanie dodatkowej wiedzy. Już
jednak będąc na pierwszej stronie wywiadu zorientowałem się, że tytuł jest
trochę niezgodny z treścią bo rozmowa z autorem skupia się raczej na
sygnalizacji dźwiękowej pojazdów uprzywilejowanych niż na temacie ochrony
słuchu strażaków. W pierwszym momencie
pomyślałem, że to koincydencja
czasowa ale czytając dalej doszedłem
do wniosku, że może być to „echo” mojej publikacji na blogu pod tytułem
„CZY JESTEŚMY WIDZIALNI I SŁYSZALNI?
Część druga - sygnalizacja dźwiękowa”
by nie powiedzieć mocniej jest to prawdopodobnie zawoalowana próba obrony braku
działań systemowych w tym zakresie z drobnymi elementami dyskredytacji mojego
opracowania. Moim skromnym zdaniem z tej próby niewiele wyszło i postawione
cele nie zostały osiągnięte. Wręcz przeciwnie - wzmocniły jeszcze wymiar
słabości rozwiązań systemowych w tym zakresie (a w zasadzie ich braku). Mam
także tą odrobinę satysfakcji, że moja praca daje jednak duży oddźwięk – szkoda
tylko, że autor tej prawdopodobnie płatnej publikacji nie spróbował na poważnie
skonfrontować się z działającym społecznie blogerem i jego opracowaniem.
Oczywiście
ocenę pod względem merytorycznym publikacji w PP i zawarte w niej tezy
zostawiam czytelnikom, jednak do niektórych kwestii muszę się odnieść bo są
sprzeczne z przyjętymi w innych krajach normami technicznymi, moją wiedzą i
długoletnim doświadczeniem praktycznym.
Ważnym
aspektem jest też to, czy „strażak” po lekturze tego wywiadu będzie potrafił
napisać w SIWZ wymagania techniczne odnośnie sygnalizacji dźwiękowej swojego
pojazdu czy tylko będzie miał „mętlik w głowie”? Odpowiedź na tak postawione
pytanie też zostawiam czytelnikom ale ja sądzę, że nie.
Są
też aspekty pozytywne tej lektury, bo bohater wywiadu potwierdza szereg moich
tez i postuluje by ten, tak ważny aspekt uregulować. Ubolewam jednak nad tym,
że podając wartości poziomu dźwięku nie podał metodyki jego pomiaru a jak sam
stwierdza kluczowym parametrem dla jego wartości jest odległość od jego źródła.
Co
więc w praktyce oznaczają dla dr. Górskiego takie wartości?
W
takim razie licząc na odpowiedz bohatera wywiadu zadam pytania.
- Z jakiej odległości według krzywej korekcyjnej A mają być mierzone przytoczone poziomy dźwięku i z czego ta odległość wynika?
- Dlaczego autor, mając odpowiednie przygotowanie i kwalifikacje, podaje wartości od 100 do 115 dB(A) zdając sobie sprawę, że w skali logarytmicznej te wartości dzieli „przepaść”?
- Czy autor podając tak niską dla sygnalizacji uprzywilejowania, wartość poziomu dźwięku jaką jest 100 dB(A) (dalej nie podał z jakiej odległości ma odbywać się pomiar) uwzględnił może sygnały niskotonowe (poziom ich dźwięku to 108-109 dBA) ale o częstotliwości fali dźwiękowej powodującej, że kierowcy czują jej oddziaływanie mechaniczne ?
Wartości na poziomie 65 dBA osiągają producenci
luksusowych samochodów osobowych np.: najcichsze: BMW 730d Blue Performance,
3,0 l diesel (245 KM) - poziom hałasu przy 130 km/h wynosi - 62 dB.
Oczywiście
wartość ta jest osiągalna i w pojeździe ratowniczym (przy uchu strażaka) ale
tylko przy zastosowaniu ochronników słuchu zgodnych z PN-EN 352 lub słuchawek
interkom (stosowane powszechnie w USA). Bardzo dobrym więc rozwiązaniem było by
ich zastosowanie ale jest to pomysł nierealny bo należało by zmienić „strażackie”
rozporządzenie BHP i znieść obowiązek jazdy załogi w hełmach. Konieczność
takiej zmiany wynikałaby wprost z innego aktu prawnego tj. „Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i
Administracji z dnia 27 kwietnia 2010 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie
wykazu wyrobów służących zapewnieniu bezpieczeństwa publicznego lub ochronie
zdrowia i życia oraz mienia, a także zasad wydawania dopuszczenia tych wyrobów
do użytkowania (Dz. U. Nr 85 poz. 553), gdyż ochronniki i słuchawki
interkom nie „współpracują” z hełmami strażackimi typu B z normy PN-EN 443 a
tylko takie otrzymują w Polsce świadectwo dopuszczenia. Moim zdaniem to jednak złe
rozwiązanie bo w przypadku kolizji czy wypadku głowa strażaka nie jest
chroniona. Zresztą hełmy typu B dobrze tłumią hałas co z jednej strony jest ich wadą a z drugiej zaletą.
Pragnę
tylko nadmienić, że pojazdy ratownicze mojej JRG z prawidłowo zamontowaną
sygnalizacją dźwiękową nigdy nie osiągały w kabinie załogi większego poziomu
dźwięku podczas jazdy alarmowej jak 80 dBA co przy uchu strażaka z nałożonym hełmem
typu B daje wartości jeszcze dużo niższe (z racji braku narzędzi nie badałem
tego parametru). No ale zgadzam się dr Górskim, że narażenie kierowcy na
„hałas” rzeczywiście można uznać za problem ale jest on stosunkowo prosty do rozwiązania.
Powiem
tak. Bardzo łatwo jest coś proponować ale o wiele trudniej zastosować konkretne
rozwiązania i osadzić je w polskiej rzeczywistości prawnej i mentalnej. Bardzo
ważną rzeczą oprócz podejścia naukowego, znajomości wiedzy udowodnionej
badaniami w krajach o wysokiej kulturze technicznej jest też doświadczenie praktyczne
a ja w kabinach pojazdów ratowniczych podczas jazdy alarmowej spędziłem
kilkanaście lat. Dlatego wiem co mówię i piszę.
Kompletnie niezrozumiałą
i sprzeczną z wyżej zaproponowaną przez dr Górskiego wartością poziomu dźwięku
w kabinie (65 dBA dla kierowcy) jest teza jakoby bardziej właściwym był montaż głośników na
dachu niż w pasie przednim pojazdu czy komorze silnika.
Rodzi
się pytanie. O co tak naprawdę chodzi i co dla bohatera wywiadu jest
ważniejsze? Ochrona słuchu strażaków czy trudna do obrony teza (jeżeli poziom
dźwięku z 3m jest na poziomie min.120 dBA) o gorszej słyszalności sygnalizacji dla
innych użytkowników ruchu drogowego przy jej montażu poza dachem pojazdu. Oczywiście
powszechną jest wiedza, że fala dźwiękowa
ma charakter opadający ale nawet przy zamontowaniu głośników w zderzaku,
jeśli poziom sygnału z głośników jest właściwy (właśnie 120 dbA z 3 metrów), to nawet przy „ekranowaniu”
pojazd jest słyszalny bardzo dobrze.
Odsyłam zatem bohatera wywiadu do lektury normy:
I ciekawej publikacji z badań bo zawsze warto popatrzeć jak badania prowadzą inni mający już udokumentowane osiągnięcia na tym polu:
Szanowni
Czytelnicy, zachęcam Was do wypowiadania się na ten temat bo mam obawy, że sprawy znowu nie pójdą w
dobrym kierunku a postawione ale nie poparte badaniami tezy przywołanego
wywiadu dają mi do tego przesłanki.
Faktycznie prowadząc pojazd uprzywilejowany (wóz strażacki), mam w kabinie bardzo głośno nie da się rozmawiać. Ja już poruszałem ten temat i nie wiem czy zwróciliście uwagę jak w USA rozwiązany jest temat. Są słuchawki tłumiące sygnał z interkomem. Gdzie ma każdy strażak i nie muszą krzyczeć do siebie. Ja raz jechałem na sygnale przez pół Polski i nie mogłem już wytrzymać tego hałasu. To jest bardzo męczące i rozpraszające. Wzrasta zdenerwowanie nie można się skoncentrować. A nowe wozy mają chyba coraz słabiej wyciszone kabiny ze względu na cięcia kosztów.
OdpowiedzUsuńA mógłby kolega przybliżyć miejsce zamontowania głośnika/głośników w tym pojeździe straży pożarnej? Chodzi mi własnie o to czy jest to dach tego pojazdu czy może inne miejsce.
UsuńJeśli chodzi o sygnalizację ostrzegawczą to wspomniany dr inż. Górski chyba nie do końca zna się na temacie, nie rozumiem więc dlaczego zabiera głos.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o interkom a hełmy - myślę że brak obowiązku jazdy w nich nie wpłynąłby na zmniejszenie bezpieczeństwa strażaków, pod warunkiem że wszystko w kabinie byłoby przymocowane w odpowiedni sposób, tak by przy kolizji nie uderzyło w głowę nikogo, wszak kabiny załogowe mają odpowiednie homologacje dopuszczające do używania. Interkom ułatwiłby komunikację między ratownikami zastępu a także korespondencję radiową. W USA z dostępnych mi informacji wynika że w hełmach jeździć nie trzeba.
Montaż w pasie przednim/za zderzakiem - NIE. Głośnik nie powinien być w żaden sposób zasłonięty, gdy jest zasłonięty część fali akustycznej odbija się od przeszkody i wraca do kabiny. Dlaczego w USA głośniki montuje się w zderzaku tak że wylot nie jest niczym zasłonięty?
Jeśli spadek słyszalności jest zbyt wyraźny (sic!), zawsze można zamontować popularne wśród "znających" temat strażaków-ochotników - Whelen Howler/Federal Signal Rumbler, czyli głośniki wibracyjne które "przebijają" się przez samochody tak że syrenę dosłownie czuć, "problem" zniknie.
Poprawię przedmówcę - w USA nie wolno jeździć w hełmach.
Usuńhttps://fama.org/wp-content/uploads/2015/09/1441384770_55e9c942311f9.jpg
UsuńW tym roku zamawiając samochód GBA w jednej z firm w specyfikacji umieściłem zapis iż głośniki muszą być zamontowane z przodu pojazdu poniżej linii klamek w sposób nie powodujący ich zasłaniania przez żaden element pojazdu, skierowane przodem do kierunku jazdy. Jakież było moje zdziwienie gdy podczas odbioru technicznego głośnik był w belce na dachu a moja uwaga że jest to niezgodne ze specyfikacją spowodowało wielką obrazę że wydziwiam. Za wszelką cenę starano mi się wmówić że dźwięk w kabinie będzie się źle rozchodził i będzie głośniej niż te montowane na dachu. Oczywiście postawiłem na swoim i teraz podczas jazdy alarmowej można swobodnie prowadzić rozmowę w kabinie a słyszalność na drodze w ruchu miejskim gdzie głównie działamy znacznie się poprawiła bo cały dźwięk uderza bezpośrednio w auta przed nami a nie roznosi się w powietrzu nie wiadomo dla kogo.
OdpowiedzUsuńNo i prawidłowo, trzeba walczyć o swoje, bo producenci też lubią "wymyślać", klepią masówkę i potem tak jest.
UsuńZ osobistego doświadczenia wiem, ze producenci zabudów mają czasami delikatnie "mówiąc" dziwne pomysły odnośnie montażu głośników. Nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Zdarzało się, że montowali je odwrotnie.
UsuńSygnalizacja dźwiękowa ma głównie informować i ostrzegać użytkowników ruchu drogowego znajdujących się przed i z "bliskiego" boku (skrzyżowanie) pojazdu uprzywilejowanego. Jej dźwięk nie jest skierowany do pojazdów jadących z naprzeciwka. Te pojazdy ostrzega sygnalizacja świetlna.
Montaż głośnika/głośników na dachu pojazdu bojowego straży pożarnej może zwiększać "dalekosiężność" dźwięku bo fala ma charakterystykę opadającą ale jego poziom ciśnienia akustycznego nie osiąga wartości oczekiwanych z bliskiej odległości, czyli tam, gdzie jest to najbardziej pożądane. Żadna badana przez mnie sygnalizacja dźwiękowa z głośnikami na dachu nie osiągała poziomu 120 dBA z odległości 3 metrów od przedniego zderzaka pojazdu.
Montaż dachowy, jak pisze wielu z komentujących, znacząco natomiast zwiększa poziom "hałasu" w kabinie który oczywiście nie wpływa dobrze na komfort załogi podczas długotrwałej jazdy, szczególnie podczas przemieszczania się grup specjalistycznych i odwodów operacyjnych.
Ja to napiszę dosadniej. Straż pożarna potrzebuje współpracy z ekspertami z różnych dziedzin ale Boże chroń ją od takich fachowców jak "naukowiec" z tego wywiadu z Przeglądu. Dyrdymały pan opowiadasz.
OdpowiedzUsuń