Niedawno pisałem o kryzysie tożsamości strażaka i to właśnie myśli sformułowane w tamtym wpisie zmusiły mnie do dalszych rozważań na temat roli i zadań straży pożarnej we współczesnym świecie. Sformułowana tam teza, że brak czytelnej misji, czyli postawienia granicy, gdzie rola strażaka się zaczyna a gdzie kończy, wydaje się być jak najbardziej potwierdzona po analizie kolejnego materiału jaki znalazłem ostatnio w zasobach facebooka.
https://www.facebook.com/osp.otwockjablonna/posts/1211028469008862
https://www.facebook.com/bezalinfire/photos/a.1291845547534183.1073741828.1291607484224656/1580408918677843/?type=3&theater
Chodzi o realizację szkoleń dla strażaków OSP z zakresu "Demontażu przyłączy energetycznych". Z uwagi na to, że przez wiele lat byłem dowódcą interwencyjnym rozumiem intencje takich szkoleń, bo wiem jak to jest jak przyjeżdżasz do pożaru, w środku obiektu są ludzie a obiekt jest pod napięciem. Wiem też, że „lepiej jest zrobić coś na miejscu zdarzenia niż nie zrobić nic” ale kompletnie nie pojmuję głębszego sensu tych szkoleń. Myślę sobie, że jest to kolejna próba „wkręcania” strażaków w zadania, które nigdy ich zadaniami być nie powinny, bo są od tego inne służby. Tym razem jest to prawdopodobnie „biznes” niektórych operatorów systemów dystrybucyjnych, którzy by uzyskać wysoki współczynnik dostawy prądu do odbiorców (nawet w sytuacji awaryjnej - np. pożar), szkolą strażaków z demontażu swoich sieci, aby nie odłączać ich na podstacji lub w GPZ (Główny Punkt Zasilający) bo oczywiście generuje to straty dla dostawcy. Sądzę, że szkolenie strażaków w tym zakresie to potężna manipulacja etosem naszej służby i czuję sie upoważniony do zabrania głosu w tym temacie.
Na wstępie chciałbym powiedzieć (żeby być dobrze zrozumiany w dalszej części swojego wywodu), że nikomu nigdy nie wolno zabronić ratować i to jest punk wyjścia do moich rozważań. Nie można jednak „zrzucać” z siebie własnych zadań i „bocznymi drzwiami”, po części manipulując prawem, wprowadzać własne obowiązki do zadań straży pożarnych czy „upoważniać” straż pożarną do ich realizacji. Tym bardziej, że robi się to prawdopodobnie niejako poza oficjalną wiedzą operatora ksrg czyli Komendanta Głównego PSP.
PO
PIERWSZE
chodzi mi o bezpieczeństwo strażaków
Każdy
wyszkolony strażak ma świadomość (lub powinien ją mieć), że demontaż
napowietrznej linii energetycznej w sytuacji awaryjnej nie zawsze likwiduje
zagrożenie a niejednokrotnie jest to przyczynkiem dodatkowych, nierozpoznanych
wcześniej zagrożeń, które mogą nie wystąpić po zdalnym odłączeniu prądu.
Jako
przykład można wskazać sytuację po odcięciu przewodu neutralnego (w
praktyce przewód ten pełni w sieci funkcję przewodu ochronno-neutralnego,
przewód może być przecięty w pierwszej kolejności nawet przypadkowo, ponieważ
jego odróżnienie od przewodów fazowych może nie być możliwe). Poprzez
impedancję odbiornika włączonego w instalacji odbiorcy potencjał fazy przenosi
się na przewód neutralny. W przypadku słabego uziemienia od strony rozdzielnicy
instalacji (duża rezystancja uziemienia lub jego braku – nie wiemy tego w
praktyce) na odciętym przewodzie neutralnym od strony obiektu pojawia się
potencjał fazy i ten potencjał pojawia się na obudowach wszystkich odbiorników
metalowych przyłączonych do instalacji! Dodatkowo przenosi się on na wszystko
czego dotyka odcięty przewód neutralny. Wygląda to mniej więcej tak:
Rysunek
1 Sytuacja przed przystąpieniem do działań straży - budynek jednorodzinny
zasilany poprzez przyłącze starego typu - napowietrzne z przewodami gołymi;
wykorzystano rysunek zaczerpnięty z http://muratordom.pl/instalacje/instalacje-elektryczne/modernizacja
Rysunek 2 Sytuacja po odcięciu przewodu
ochronno-neutralnego i jego opadnięciu na elementy przewodzące np. dach pokryty
blachodachówką, ogrodzenie metalowe, ziemia – wyniesienie niebezpiecznego
potencjału poprzez elementy przewodzące; wykorzystano rysunek zaczerpnięty z http://muratordom.pl/instalacje/instalacje-elektryczne/modernizacja
W
podobnej sytuacji, czyli udzielenie się potencjału fazy (przebity kabel
oświetleniowy) elementom metalowym (ogrodzenie tymczasowe placu budowy) zginął
porażony strażak w Poznaniu.
To jest tylko jeden szczególny
przypadek – przecięcie przewodu neutralnego, ale przecież w ogólnym przypadku
na każdym odciętym, opadającym przewodzie może pozostawać napięcie. Udziela się
ono od nieodciętych faz przez impedancję odbiorników trójfazowych.
Inne ryzyka, nawet po udanym
demontażu, wiążą się przecież z: nieprawidłowo zabezpieczonym źródłem u
odbiorcy, możliwym faktem kradzieży prądu (tzw. „lewe przyłącze”), ewentualnymi
układami zasilania rezerwowego u odbiorcy czy na napięciu stałym z instalacji
fotowoltaicznej.
PO
DRUGIE
mam poważne wątpliwości prawne
bo
żaden akt prawny regulujący zasady bezpiecznej eksploatacji sieci energetycznej
w Polsce nic nie wspomina o pracy strażaków na infrastrukturze
energetycznej. A są to:
- Ustawa z dnia 26 czerwca 1974 roku Kodeks Pracy
- Ustawa z dnia 10 kwietnia 1997 roku Prawo energetyczne.
- Rozporządzenie ministra Gospodarki z dnia 28 marca 2013 roku w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy przy urządzeniach energetycznych.
- Rozporządzenie ministra Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej z dnia 28 kwietnia 2003 roku w sprawie szczegółowych zasad stwierdzania posiadania kwalifikacji przez osoby zajmujące się eksploatacją urządzeń, instalacji i sieci.
Rozporządzenie ministra Gospodarki z
dnia 28 marca 2013 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy przy
urządzeniach energetycznych w § 4. 1. określa,
że „prace eksploatacyjne należy prowadzić zgodnie z instrukcjami eksploatacji”
a w § 6. wskazuje, że „prace eksploatacyjne mogą wykonywać osoby uprawnione i
upoważnione”
Poszczególni
operatorzy systemów dystrybucyjnych (głównych w Polsce jest pięciu) w swoich
„instrukcjach eksploatacyjnych” określają zasady nadawania upoważnień dla osób
zajmujących się eksploatacją urządzeń energetycznych.
Na przykładzie spółki TAURONA Dystrybucja
(pozostali operatorzy mają podobne instrukcje i zasady) wygląda to tak:
Próba interpretowania ROZPORZĄDZENIA
MINISTRA SPRAW WEWNĘTRZNYCH I ADMINISTRACJI z dnia 3 lipca 2017 r. (i jego wcześniejszej wersji) w sprawie
szczegółowej organizacji krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego w § 13. 1 pkt.
3) że demontaż linii energetycznej jest „włączaniem lub wyłączaniem instalacji,
urządzeń i mediów, mających wpływ na bezpieczeństwo zagrożonych lub
poszkodowanych osób oraz na bezpieczeństwo ratowników, z wykorzystaniem zaworów
lub bezpieczników będących na instalacji użytkowej obiektu objętego działaniem
ratowniczym;” jest NADUŻYCIEM, bo nie takie są intencje tego aktu prawnego.
Jego „duchem” jest posługiwanie się strażaków przeciwpożarowym wyłącznikiem
prądu bo jest on na instalacji użytkowej obiektu.
Poza tym strażaków obowiązują tez
własne zasady BHP w których jasno jest
określone jak mają postępować.
PODSUMOWANIE
Z informacji jakie posiadam, wiem że niektórzy
strażacy wykonują tego typu działania ryzykując życiem swoim i osób
postronnych. Z uwagi na brak jasnej podstawy prawnej tego typu działań
narażają się też na ewentualne konsekwencje prawne z uwagi na to, że skończenie
kursu nie jest kwalifikacją ani upoważnieniem. Powiem szczerze, że nie wiem
jakie podstawy prawne na szczeblu lokalnym legitymizują „Porozumienia” zawarte
pomiędzy poszczególnymi komendantami powiatowymi a przedstawicielami spółek
dystrybucyjnych, na podstawie których dysponowane są później siły i środki ksrg
oraz OSP spoza ksrg do tego typu zdarzeń. Myślę, że nie wszystko jest tu jasne
a strażacy nie powinni przedkładać „biznesu” dystrybutora nad własne życie i
zdrowie.
Żyjemy w XXI wieku i rozwój technologii w
zakresie wyłączania zdalnego nie są ograniczeniem. Zdalne wyłączenia
fragmentu sieci, który stwarza ryzyko porażenia strażaków prowadzących akcję
powinno się zatem odbywać niezwłocznie na każde żądanie kierującego działaniem
ratowniczym. Ponadto dystrybutor w myśl ustawy o ochronie
przeciwpożarowej Art. 4.1 jest odpowiedzialny za swoje obiekty i
infrastrukturę i nie powinien ograniczać działania swoich
zespołów Pogotowia Energetycznego, które powinny zapewnić bezpieczne działanie
swoich sieci również w sytuacji awaryjnej.
Chciałbym zaznaczyć, że w swojej byłej JRG
„pielęgnowałem” narzędzia do działań w obrębie prądu elektrycznego. „Moja” JRG,
jako jedna z nielicznych w Polsce wyposażona była też w drążki
do uszynnienia sieci trakcyjnej. Nigdy natomiast nie używałem ich w
sytuacji „niepotwierdzonego odłączenia napięcia w sposób zdalny”. Były
dodatkowym „wentylem bezpieczeństwa” dla moich podkomendnych.
Resume: Nie jestem przeciwny jeżeli w zastępie jest
uprawniony przez właściwego dystrybutora strażak - ”energetyk”, który
posiadając kwalifikacje, właściwe środki ochrony indywidualnej oraz narzędzia
dokona demontażu przyłącza energetycznego. Musi się to jednak odbywać w szczególnej sytuacji
prawnej tj w odstępstwie od zasad uznanych za bezpieczne. Podstawowym
warunkiem skorzystania z tego uprawnienia jest istnienie prawdopodobieństwa uratowania życia ludzkiego. Zaistnienie takiego prawdopodobieństwa
stwierdzić musi kierujący działaniem ratowniczym w swojej ocenie dokonanej w
miejscu i czasie zdarzenia. Warunkiem wykonania takiej decyzji jest zachowanie
wszelkich dostępnych w danych warunkach zabezpieczeń. Ponadto ROZPORZĄDZENIE RADY MINISTRÓW z dnia 4 lipca 1992 r. w sprawie zakresu i trybu korzystania z
praw przez kierującego działaniem ratowniczym określa szczegółowe ograniczenia dla
wydania takiej decyzji, które określić można jako realną możliwość uratowania życia
ludzkiego (zadanie musi być wykonalne). Wyszczególniono 3 warunki, kiedy
możliwe jest skorzystanie z tego uprawnienia, a mianowicie:
- konieczność zastosowania sprzętu zastępczego, gdy brak jest sprzętu specjalistycznego;
- brak możliwości użycia właściwego sprzętu może zostać zrekompensowany przez fizyczne możliwości ratownika;
- osoba zgłaszająca się dobrowolnie ma możliwość wykonania określonej czynności.
Spełnienie
powyższych warunków nie zwalnia kierującego działaniem ratowniczym z obowiązku
zastosowania wszelkich niezbędnych zabezpieczeń ratownika. Jak widać z
powyższego, poza koniecznością zaistnienia okoliczności uzasadniających stan
wyższej konieczności występuje tu szereg istotnych uwarunkowań do podjęcia
takiej decyzji. Wnioskiem zasadniczym z tego jest fakt, że kierujący działaniem
ratowniczym może zdecydować o podjęciu działań powszechnie uznanych za
niebezpieczne (tzn. czynności obciążonych dużym ryzykiem wypadku) tylko w celu ratowania życia ludzi.
Oczywiście, gdy mówimy o czynnościach powszechnie uznanych za niebezpieczne, to
nie mamy na myśli normalnie realizowanych przez strażaków zadań ratowniczych,
które w ogólnej opinii społecznej są niebezpieczne.
Zadania związane z demontażem przyłączy energetycznych nie można zaliczyć
do czynności normalnie realizowanych przez strażaków, zatem nigdy też nie powinny
się stać rozwiązaniem systemowym realizowanym standardowo przez straż pożarną.
PS. Dziękuję za konsultację merytoryczną dr inż. Sylwestrowi Adamkowi
Dziękuję Panu, że zabiera Pan głos w tak ważnych sprawach
OdpowiedzUsuńPrzyłącza energetyczne to tylko jeden malutki wycinek zagadnienia związanego z elektrycznością. A tych zagadnień jest kilkanaście jeśli nie kilkadziesiąt. PSP w tym zakresie jest w całkowitych ciemnościach, począwszy od stanu prawnego, wyszkolenia, braku literatury, braku sprzętu, braku ochron osobistych - ogólnie powiedziawszy braku uregulowań i kompetencji. Było 25 lat i nie zrobiono nic, NIC! a wszelkie osiągnięcia to w zasadzie ruchy oddolne. Zajmujemy się zdechłymi ptakami, bioterroryzmem i innymi odwracaczami uwagi a tu podstawowe procesy fizyczne nie są opanowane. Gaszenie poprzez zalanie, ofiary śmiertelne związane z prądem - naprawdę nie wygląda to profesjonalnie. Tu potrzeba ciężkiej wieloletniej pracy u podstaw.
OdpowiedzUsuńto jak się pali i strażak interweniuje po odcięciu prądu to 2-3godziny stoji i nic nie robi to po tym czasie niema co robić bo domu już niema a kto był to się spalił szkolenia są potszebne a wrącz niezbędne i na wypozażeniu każdej straży powinny być przyrządy do szybkiego odcięcia prądu i każdy strarzak powinien umieć je obsłużyć a kto ma inne zdanie to nie był przy pożarze.
UsuńA ja bym robił stałe zwarcie poprzez rzutkę stalową. Niech wybija zabezpieczenia lub pali transformatory jak nie chce im wykonywać się swojej roboty.
OdpowiedzUsuńRozumiem punkt widzenia kolegi. Myślę jednak, że w trakcie ustaleń i uzgodnień do Planów Ratowniczych warto sprawę postawić jasno i "określić" granice o których pisałem. To zadanie komendantów wojewódzkich i miejsko-powiatowych. Zatem Panowie Komendanci zadbajcie w sposób odpowiedzialny za zdrowie i życie swoich podkomendnych.
UsuńZdecydowanie to jest narażenie życia strażaka, ale z drugiej strony jadąc na akcje tez jest narażony ;/
OdpowiedzUsuńpanowie jako że jestem pracownikiem jednej z firm energetycznych a jednocześnie strazakiem osp to pomysłu z szkoleniami dla strażaków by sami odcinali przyłącza uważam za dużą pomyłkę, robienie tzw zwarcia zarzutką to też nie jest do końca pewne że zabezpieczenia zadziałają, tak naprawdę to powinien się ktoś w końcu obudzić w tym rządzie i zadbać żeby takie służby jak pogotowie energetyczne działały na innych zasadach niż obecnie i skończyć w końcu z szukaniem zarobku przez pogotowie energetyczne bo nie do tego zostało stworzone
OdpowiedzUsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńadwokaci prawo karne rzeszow
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze w budynku jest bezpieczeństwo jego użytkowników. Świetnie pod tym względem sprawdzą się niezawodne instalacje przeciwpożarowe.
OdpowiedzUsuńPrzydatna porcja informacji
OdpowiedzUsuń